To nie był nasz dzień…

… i pierwsza porażka w tym sezonie stała się faktem. 2LM MKS Sokół Międzychód – Enea Basket Poznań 94:77 /27:23, 21:16, 30:16, 16:22/

W sobotnie późne popołudnie, swój kolejny mecz w ramach rozgrywek II ligi koszykówki męskiej rozegrał zespół Enei Basket Poznań.  Już przed spotkaniem wiadomo było, że o zwycięstwo w tym meczu będzie niezwykle trudno. Przystępujemy doń osłabieni brakiem Kuby Fiszera oraz Kuby Andrzejewskiego, natomiast do naszego rywala MKS Sokół Międzychód wrócił po kontuzji Damian Szymczak. Jaka jest wartość tego zawodnika dla drużyny, wiedzą doskonale wszyscy zorientowani w rozgrywkach II-ligowych.

Mecz potwierdza nasze obawy. Na domiar złego, P. Stankowski przebywa na boisku w pierwszej połowie tylko 7 minut, bowiem w tym czasie łapie 3 faule i przez większą część pierwszej połowy w składzie boiskowej piątki występuje 2 juniorów. Pierwsze punkty zdobywamy my, ale przez większą część tej kwarty żadna drużyna nie uzyskuje wyraźnej przewagi. Dopiero końcówka kwarty przynosi drużynie gospodarzy prowadzenie 4-punktowe. W drugiej kwarcie zarysowuje się przewaga drużyny Sokoła, która, co prawda nie dramatycznie, ale systematycznie zwiększa swoją przewagę i na koniec pierwszej połowy rośnie do 9 punktów.

Trzecia kwarta w naszym wykonaniu jest najgorsza. Zawodnicy miejscowego zespołu poprawiają celność rzutów za 3 punkty, a my nie mamy na to odpowiedzi.  Szczególnie bolesny dla nas jest początek tej kwarty, gdy przewaga gospodarzy wzrasta do 18 punktów /59:41 – 7’21’’/.  W końcu udaje się powstrzymać ten gwałtowny trend, ale i tak kwarta kończy się  z przewagą 23 punktów na korzyść gospodarzy. Mecz został praktycznie rozstrzygnięty. Wprawdzie 4 kwarta /16:23/ pozwala zmniejszyć rozmiary porażki, ale już nie odwróci losów tego meczu.

Po raz pierwszy w tym sezonie przychodzi nam przełknąć gorycz porażki, ale… kiedyś musiało się to stać. Nikt nie cieszy się z porażki, ale jak, mówi porzekadło, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Każda porażka stanowi materiał do przemyśleń dla trenerów, to po pierwsze, po drugie nikt nie obiecywał, że będziemy wszystko wygrywać, a przegrany mecz jest tylko potwierdzeniem, że zdarzy się to jeszcze nie raz. Poza tym podtrzymywanie serii bez porażki ma też swoją słabą stronę: podnosi presję i ciśnienie, co absolutnie nie jest wskazane, gdy drużyna ma w swoim składzie zawsze 7 juniorów /w tym meczu nawet 8/. Znam Trenera P. Szurka i jestem pewny, że nigdy, w imię zwycięstwa, nie zrezygnuje z promowania młodzieży! Pamiętać należy, że stawianie na młodzież, to jest inwestycja, która się kiedyś zwróci. Niech to stanowi posumowanie tej informacji meczowej. By była jednak pełna, to tradycyjnie wypowiedź trenera P. Szurka: „Zagraliśmy dzisiaj nie tylko bez kontuzjowanych Kuby Fiszera i Kuby Andrzejewskiego, ale również bez odpowiedniej energii, bez której ciężko o wygraną na wyjeździe. Gospodarze szybko złapali odpowiedni rytm ofensywny, którego nie udało nam się zatrzymać i zasłużenie wygrali”.                                                                                                              

Punkty dla Enei zdobyli: M. Wielechowski 16, 2×3, 7 zb., J. Simon 11, 6 zb., D. Bręk 9, 1×3, O. Szczepański 9, I. Urban 9, 1×3, J. Nowicki 6, 1×3, P. Stankowski 5, 1×3, A. Szajek 4, 1×3, I. Maćkowiak 3, 1×3, J. Jakubiak 2, M. Jakubiak 2, M. Puchalski 1. Najwięcej punktów dla Sokoła zdobyli: J. Nowak 28, 4×3, D. Szymczak 26, 6×3, M. Małachowski 16, 12 zb., M. Wróbel 15, 12 zb.

Fot. Beata Brociek

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*