Triumf bez straty seta

Hubert Hurkacz wygrał turniej ATP w Delray Beach na Florydzie. W rozgrywkach inaugurujących sezon, najwyżej sklasyfikowany polski tenisista zaprezentował się bardzo solidnie, co dobrze rokuje przed zbliżającym się wielkoszlemowym Australian Open.

Rywale z Ameryki Południowej. Wrocławianin w amerykańskim turnieju był w ósemce rozstawionych zawodników (z nr. 4), dlatego zmagania rozpoczynał od drugiej rundy. W niej przyszło mu się zmierzyć z Danielem Galanem Riverosem. Kolumbijczyk był potencjalnym rywalem Hurkacza w 2. rundzie French Open w 2020 roku, ale Polak przegrał wówczas z Sandgrenem i do meczu ze 115. zawodnikiem rankingu nie doszło. Spotkanie przebiegało pod kontrolą bardziej utytułowanego zawodnika z Dolnego Śląska, który przełamał rywala już w pierwszym gemie. Powtórzył to w piątym i wygrał pewnie 6:2. W drugim secie sytuacja była identyczna – dwa przełamania i pewne zwycięstwo 6:2.

W ćwierćfinale przeciwnikiem Hurkacza był Roberto Quiroz, który wcześniej pokonał bardzo doświadczonego Ivo Karlovicia, Chorwata mierzącego 211 cm wzrostu, będącego specjalistą od serwisów. Ekwadorczyk jako pierwszy zdobył przełamanie, wygrywając w trzecim gemie „na sucho”. Polak jednak zdołał wrócić z 2:4 i zdobył cztery gemy z rzędu. Druga partia była wyrównana, ostatecznie po break’u w ostatnim gemie 6:4 dla Hurkacza.

Versus gospodarze. Do najlepszej czwórki turnieju, oprócz wrocławianina, awansował Cameron Norrie, Sebastian Korda i Christian Harrison – pogromca rozstawionego z jedynką Chilijczyka Christiana Garina. Z tym ostatnim mierzył się Polak. Pierwszy set zakończył się tie-breakiem wygranym przez Hurkacza. W drugim nastąpiły trzy przełamania z rzędu, z czego dwa na korzyść 35. zawodnika rankingu. Natomiast Korda w dwóch partiach pokonał Brytyjczyka Norrie. Młody Amerykanin rozgrywał turniej życia, wcześniej pokonał bowiem bardziej utytułowanych rodaków – Tommiego Paula i Johna Isnera.

Finał rozpoczął się po myśli Kordy. 20-latek wygrał gema serwisowego Polaka już na samym początku meczu. Jednakże Hurkacz zachował spokój i, podobnie jak w meczu z Quirozem, potrafił wrócić. Przełamał rywala dwa razy i pierwszy set zakończył się wynikiem 6:3. W drugiej partii Hurkacz zdobył przełamanie w piątym gemie. Do końca meczu nie dał już Amerykaninowi break pointa i wygrał drugi w swojej karierze turniej ATP. Dokonał tego bez straty seta. Został jednocześnie pierwszym polskim triumfatorem tej imprezy. Zaliczył również awans o sześć pozycji w rankingu – po jego zaktualizowaniu będzie na 29. miejscu. Jest to dobry prognostyk przed wielkoszlemowym Australian Open, rozgrywanym w tym roku później, niż zazwyczaj – od 8 do 21 lutego.

Foto: zrzut ekranu https://tenisklub.pl/aktualnosci

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*