Wstydu nie było

Lech Poznań przegrał 2:4 z Benficą Lizbona w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Europy. Wynik może być mylący. Portugalczycy mieli ogromne problemy w konfrontacji z Kolejorzem.

Niektórzy uważają, że mają najlepszą akademię w Europie, lepszą chociażby od Ajaxu. Można wymienić mnóstwo nazwisk piłkarzy, którzy z Estadio da Luz trafili do wielkiej piłki, poprzestańmy na jednym. To Joao Felixie, za którego Atletico Madryt zapłaciło Benfice rok temu blisko 130 milionów euro. W niedawno zakończonym oknie transferowym klub wydał na transfery 100 mln. Jego legendą od lat jest Eusebio.  To robi wrażenie, ale nie na piłkarzach Lecha…

Znowu błyszczała poznańska młodzież – skrzydłowi Michał Skóraś i Jakub Kamiński (rozkręcił się po przerwie) nie przestraszyli się graczy z Lizbony. Jakub Moder (nie może przestać strzelać skąd popadnie), również nie czuł respektu. Zawiedli ci, od których najwięcej oczekiwano – Pedro Tiba i Dani Ramirez. Za to boczni obrońcy radzili sobie świetnie – Tymoteusz Puchacz jako kapitan i Jakub Czerwiński na prawej obronie. Istnieje życie bez Christian Gytkjaera. Mikael Ishak wbił Benfice dwa gole.

Z piłkarzami Lecha mieli problem doświadczeni środkowi obrońcy Orłów z przeszłością w lidze angielskiej – Nicolas Otamendi i Jan Vertonghen. Ten drugi, niechciany w Tottenhamie przez Jose Mourinho, miał przyznać po meczu (słowa T. Puchacza), że należała mu się czerwona kartka, gdy zatrzymał nieprzepisowo, czego nie dostrzegł arbiter, Skórasia. Pewni swego nie byli na pewno też stoperzy Lecha – Djordje Crnomarkovic i Tomasz Dejewski. To zestawienie środka obrony było eksperymentalne ze względu na absencję innych defensorów. Urugwajski napastnik gości Darwin Nunez strzelił trzy gole – przy pierwszym wyskoczył do główki jak Christiano Ronaldo, przy drugim zatańczył w szesnastce poznaniaków niczym…Leo Messi. Trafienia tego gracza były ozdobą meczu.

Po spotkaniu słynny trener Jorge Jesus powiedział, że Lech był odważny, grał lepiej niż PAOK Saloniki, który wyeliminował jego drużynę z walki o Ligę Mistrzów. Zespół Dariusza Żurawia pokazał, że można stawić opór potentatowi. Polska piłka nie musi być na dnie – tam znalazła się, gdy Legia przegrywała z Omonią Nikozja i gdy poniosła klęskę przeciwko Karabachowi Agdam. Kibicom Lecha przypomniały się batalie z Juventusem i Manchesterem City. Już za tydzień mecz z Rangersami z Glasgow. Hasło: „Na Żurawiu do Europy” nie musi być ironiczne.

Fot. z ekranu tv – TVP2 HD

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*