Po wielu dniach spekulacji i masie informacji, wreszcie nadeszła ta długo oczekiwana – Krzysztof Piątek oficjalnie zawodnikiem AC Milan!
Kariera polskiego napastnika to z pewnością materiał na dobry film. Młody chłopak wyjeżdża z mizernej, polskiej ekstraklasy do jednej z najsilniejszych lig świata, którą szturmem zdobywa. Piątek nie wszedł z drzwiami. On wszedł z całą futryną. Zaprzeczył tym samym, że polski piłkarz potrzebuje czasu na aklimatyzację, poznanie środowiska czy zrozumienie taktyki. Brak kompleksów był kluczem do sukcesów. Były piłkarz Cracovii i Zagłębia Lubin bił kolejne rekordy i, jak równy z równym, ściga się z Cristiano Ronaldo o koronę króla strzelców.
Już od pierwszych dobrych występów wiadomo było, że wychowanek Lechii Dzierżoniów długo miejsca w Genui nie zagrzeje, że latem przyjdzie po niego większa firma. Okazało się jednak, iż Piątek jest wyjątkowo smacznym kąskiem. Inne kluby nie czekały do końca sezonu i już zimą chciały mieć go w swoich szeregach. Sporo mówiło się o Realu Madryt, ale temat upadł. Potem pojawiły się informacje o zainteresowaniu ze strony Milanu, który szukał następcy Gonzalo Higuaina, przenoszącego się do londyńskiej Chelsea. Polskie i włoskie media codziennie donosiły o kolejnych ruchach na linii Mediolan-Genua. Z każdą upływającą chwilą transfer Polaka na San Siro wydawał się coraz bardziej pewny. Aż w końcu w środowy wieczór oficjalnie został potwierdzony.
Zaliczył zatem Krzysztof Piątek duży skok w karierze, w tak krótkim czasie. Może i Milan to nie jest ten sam klub, co kiedyś i lata świetności ma za sobą, jednak to wciąż marka, która we Włoszech i nie tylko budzi ogromne emocje. Z całą pewnością to zespół lepszy niż Genoa i Polakowi łatwiej będzie zanotować skok jakościowy. Inną, ważną z naszego punktu widzenia kwestią, jest cena jaką zapłacił Milan. 35 milionów euro to największa kwota, jaką zapłacono za Polaka. Dotychczasowy rekord należał do Arkadiusza Milika, który w 2016 roku trafił do Napoli za 32 mln euro.
Nie jest jednak on pierwszym piłkarzem z naszego kraju w legendarnym klubie. Wcześniej okazję do reprezentowania barw Rossonerich mieli Michał Miśkiewicz oraz Bartosz Salamon. Ich obecność jest wszakże znikoma, bardziej epizodyczna. Pierwszy tułał się w rezerwach i nie dostał szansy gry w pierwszym zespole. Podobną historią może pochwalić się Salamon. Nie dostał on szansy gry w oficjalnym meczu.
Jak sobie Piątek poradzi w nowym klubie? Odpowiedź poznamy niebawem. Nie ma co bawić się w proroków. Po prostu trzeba czekać.
Fot. zrzut ekranu www.acmilan.com
Dodaj komentarz