Bo jest nieuchronna…

Po śmierci Michaela Jacksona pisze się i mówi wiele słów. Niektórzy porównują króla popu z… Janem Pawłem II. Jedni są zdania, że pamięć o papieżach jest krótsza. Drudzy, że to świętokradztwo, bo jak można porównywać lalusiowatego artystę z tak wielką postacią i autorytetem.

Jakie ja, ateista, mam w tej sprawie zdanie? Lubię słuchać muzyki, cenię twórczość M. Jacksona. Nie mam wątpliwości, że pozostawi swoje piętno na współczesnej muzyce, a także na współczesnych trendach tanecznych. Muszę jednak stwierdzić, iż porównywanie muzyka do papieża, inspirującego wielu do bycia lepszym człowiekiem, jest nie do przyjęcia.

Jan Paweł II to wielki człowiek, wielki polityk, wielki mówca. Wywarł ogromny wpływ na świat. To jego słowa ruszyły „beton” w murze berlińskim i całym systemie demokracji ludowej ówczesnej Europy. Być wielkim muzykiem, gwiazdą, showmanem, to jednak nie to samo, co być wielkim człowiekiem poruszającym sumienie milionów.

A co śmierci i dyskusji o niej. To nie teleturniej, ani wybory. Każda dla kogoś jest bardzo ważna, tragiczna i poruszająca. Każda przechowywana jest w różny
sposób w pamięci. Chłopa na polu, milionera za biurkiem, żołnierza na polu bitwy.

Śmierć, nie zapominajmy o tym, z każdym z nas zatańczy. Prędzej lub później. Bo jest nieuchronna…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*