O „Tygodniku Powszechnym” od podszewki opowiadał studentom Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM, jego redaktor naczelny ksiądz Adam Boniecki. Wizytę poprzedzała dwutygodniowa kampania promująca „Tygodnik Poznański” , wydany przez sympatyków „TP”. Dzięki niej można było otrzymać w bibliotece WNPiD bezpłatne numery obu czasopism.
Poddawanie represjom, specjalne szyfry służące ominięciu cenzury, czasem niewygodne kompromisy – to nie jedyne trudności, z jakimi musiał zmierzyć się „Tygodnik Powszechny” w okresie PRL. – Wszystkim w redakcji wydawało się, że w lampie jest podsłuch. Gdy ktoś powiedział coś nieodpowiedniego, w kierunku sufitu od razu szły zapewnienia, że to tylko żarty – wspominał ze śmiechem ksiądz Boniecki. Po latach okazało się, że podsłuch mieścił się nie w lampie, ale w ścianie.
Wtedy rola Kościoła katolickiego, jak i „Tygodnika Powszechnego” polegała na „wstawianiu nogi w uchylone drzwi, aby poszerzać ludzką wolność”. Gdzie jest jego miejsce w obecnym świecie? Ludzie nie chcą kupować pisma, bo w nazwie jest słowo „katolicki”. Mówią o tym badania fokusowe. Mimo to, ksiądz A. Boniecki uważa, że laicyzacja społeczeństwa jest zjawiskiem naturalnym, którego nie należy się obawiać. Ludzie zaczęli stawiać sobie coraz więcej pytań, dzięki czemu bardziej świadomie wybierają drogę wiary. W szukaniu odpowiedzi na nie ma im pomóc właśnie „Tygodnik Powszechny”, który próbuje dociec prawdy i wywołuje dyskusje trudne dla kościoła, w które ten wolałby się nie wdawać . Wielu wierzących odwróciło się z tego powodu od pisma. – Nie można ludzi trzymać w ciemnocie, udawać, że nie ma problemu, kiedy problem jest – mówi ksiądz Boniecki. – Nie można się bać, trzeba szukać odpowiedzi na trudne pytania na przykład o aborcję, in vitro czy nawet pedofilię w kościele. Kto inny to zrobi, jeśli nie my?
Mimo określenia „katolicki”, pismo ma do zaoferowania artykuły dotyczące kultury, społeczeństwa, obecnej sytuacji politycznej w kraju i na świecie, chcąc jednocześnie pozostać jak najbardziej obiektywnym. – Tygodnik chce być obecny, powszechny w ważnych chwilach – mówi ksiądz Boniecki.
Zadawaniu pytań mogłoby nie być końca. Zarówno studenci, jaki i wykładowcy wykazali duże zainteresowanie m.in. młodzieżą poszukującą wiary, obecnym wizerunkiem Kościoła katolickiego w Polsce, a także sytuacją finansową pisma, które ostatnio niemalże ogłosiło upadłość. Ksiądz zapewnił jednak, że dzięki wsparciu finansowemu czytelników do końca roku nie musi się obawiać o tygodnik. – Specjaliści mówią, że zamkniemy ten rok z małą górką – żartobliwie zakończył spotkanie redaktor naczelny „TP”.
Dodaj komentarz