Polska żądała 72 razy

Kiedy myślimy o administracyjnym usuwaniu czegokolwiek z Internetu, w pierwszej chwili wydaje nam się to niemożliwe. Przecież to wolna przestrzeń i swoboda wypowiedzi dla milionów ludzi. Każda próba ingerowania w treści i ich usuwanie przypomina w Polsce stanowisko cenzora, a on nie kojarzy się dobrze.

I to okazuje się, czytam w miesięczniku komputerowym „Chip”, że Google, największa na świecie firma internetowa, na zlecenie polskiego i innych rządów z całego świata, usuwała drażliwe tematy. Raport Przejrzystości Google z ostatnich sześciu miesięcy pokazuje, ile wniosków o usuwanie treści wystosowały poszczególne kraje oraz ile z nich zostało spełnionych. Polska wysłała żądania usunięcia 72 elementów, z czego wykasowanych zostało 67 procent. Zbliżoną do nas liczbę wystosowały tylko Włochy i Chiny (odpowiednio 80 i 121). Francja żądała usunięcia 250 elementów, Wielka Brytania 333, a Norwegia 1814 obiektów. Liderem tej statystyki są Niemcy, którzy chcieli usunięcia aż 2405 elementów.

Do pojęcia „elementy” wchodziły wpisy oraz strony internetowe, filmy na YouTube. Dokładniejszych danych, o jakie informacje lub filmy chodzi, nie podaje się ze względu na poufność całej procedury.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*